Autorytet szefa i związane z nim ryzyko kapitanozy
Gdy przełożony cieszy się w firmie niekwestionowanym autorytetem, podwładni szanują go i są mu posłuszni, ponieważ czują, że jest prawdziwym liderem. Taka sytuacja może jednak wykreować kłopoty, gdy szef cieszący się autorytetem zrobi błąd a podwładni wówczas niepotrzebnie postępują zgodnie z jego wskazówkami. Czy pracownicy w takiej sytuacji mogą „przeciwstawić się” silnemu zwierzchnikowi?
Reguła autorytetu jest silną regułą wpływu społecznego, która opiera się na mechanizmach biologicznych. Zwierzęta podążają za stadem, ponieważ zwiększa to ich szanse przetrwania. Z podobnych względów są posłuszne przewodnikowi stada i naśladują jego zachowania. Jego doświadczenie i umiejętności, które predysponują go do tej roli, zwiększają szansę przeżycia i zabezpieczenia potrzeb naśladowców. Reguła autorytetu jest wykorzystywana do zwiększania siły argumentów w handlu i reklamach oraz do zwiększania siły perswazji w negocjacjach. Negocjatorzy i handlowcy powołują się na wyniki badań renomowanych placówek, na pozytywne doświadczenia uznanych firm, pokazują certyfikaty, rekomendacje i referencje a twórcy reklam zapraszają do udziału w spotach popularnych artystów. Ta sama reguła jest także wykorzystywana jako narzędzie wpływu na pracowników. Kto ma autorytet, ten ma władzę.
Autorytet dzieli się na twardy i miękki. Twardy jest określany przez stanowisko, tytuł na wizytówce i jej wygląd, przez strój, klasę samochodu, biura, prezencję. Wszystkie te rzeczy są atrybutami władzy i ją podkreślają. Niektórzy menedżerowie strzegą jak oka w głowie swojego miejsca parkingowego przed firmą i nie pozwalają nikomu innemu go zająć. Część z nich robi to czystego pragmatyzmu, zwłaszcza w tych miejscach, gdzie brakuje miejsc parkingowych. Inni kierują się czymś innym – chcą podkreślić, że to jest ich miejsce należne im z tytułu stanowiska, które piastują. Im bliżej wejścia do firmy jest ono umiejscowione, tym dobitniej świadczy o wysokiej pozycji jego właściciela – zwłaszcza wtedy, gdy parkuje na nim najlepszym samochodem w firmie. Znam organizację, w której walka o miejsce parkingowe narosła do rangi celów nadrzędnych i przybiera niekiedy groteskową formę.
Autorytet miękki to spójność i wiarygodność osoby, jej doświadczenie i dokonania, jej siła, stanowczość i asertywność i cała gama zachowań, które wywołują szacunek innych osób. Na ten rodzaj autorytetu trzeba zapracować, nie da się go narzucić w tak prosty sposób, jak to bywa w przypadku autorytetu twardego. Oba powinny iść ze sobą w parze, choć bardziej przekonywujący i silniejszy jest autorytet miękki. Niewiele jednak daje podpieranie się twardym autorytetem, gdy brakuje tego miękkiego.
Przykładem prób zdobycia obu rodzajów autorytetu jest postać znajomego, który piastuje wysokie stanowisko w firmie handlowej. Przeszedł szybką drogę kariery i osiągnął je w ciągu pięciu lat. Gdy go poznałem, był handlowcem, w rok później kierownikiem oddziału, a po kolejnych dwóch został dyrektorem całej logistyki bardzo dużej firmy handlowej. Spotkałem go na korytarzu firmy w dwa dni po tym ostatnim awansie. Wyraziłem podziw dla jego eleganckiego zimowego płaszcza i krawata i wspomniałem, że wcześniej się tak nie ubierał. A wtedy Darek odpowiedział:
„Bo wcześniej się tak nie bałem. Zaskoczył mnie ten awans i nie przypuszczałem, że będę odpowiadał za tak ogromne pieniądze. To porządne ubranie dodaje mi trochę powagi i dzięki temu mniej się boję”.
Darek zdawał sobie sprawę z aktualnego poziomu swoich kompetencji i z poczuciem humoru podchodził do własnych prób dodania sobie otuchy. Najważniejszym jest to, że nie poprzestał na wspieraniu samego siebie twardym autorytetem. Od pierwszego dnia po awansie bardzo dużo się uczył, podpytywał innych menedżerów o ich doświadczenia, potrafił też prosić swoich nowych podwładnych o radę lub przyznać się, że nie umie jeszcze odpowiedzieć na niektóre ich pytania. Dzięki temu poprawiał swoje kompetencje a otwartością i uczciwością zjednywał sobie pracowników. Kilkoma drogami jednocześnie zdobywał miękki autorytet.
Autorytet twardy, choć mniej istotny od miękkiego, ma rzeczywiste znaczenie. Pamiętam, jak odczułem go na własnej skórze. Pracowałem przez trzy dni na szkoleniu dla szefów jednego z banków, panowała swobodna i nieformalna atmosfera, takie też były stroje. Ostatniego dnia jeden z dyrektorów niespodziewanie pojawił się w garniturze z najwyższej półki. Wyglądał w nim bardzo dystyngowanie, dodatkowo podkreślały to jego siwe włosy. Okazało się, że prosto ze szkolenia jedzie na spotkanie z ministrem finansów. Strój zmienił go nie do poznania, dodał powagi i wiarygodności. Żartobliwie spytałem go, czy nadal możemy mówić sobie po imieniu. Roześmiał się, przeprosił za swoją metamorfozę i podkreślił, że przed szefem resortu musi pojawić się w takim garniturze.Siła szefowskiego autorytetu może niekiedy mieć niekorzystny wpływ na podwładnych i na skuteczność organizacji. Gdy menedżer zaczyna podejmować błędne decyzje, jego podwładni mogą obawiać się zwrócić mu na to uwagę, bojąc się jego reakcji. Z reguły jest im trudno przeciwstawić się jego decyzjom lub metodom osiągania celów i rozwiązywania trudnych sytuacji. To zjawisko nazywa się kapitanozą. Jest to bezrefleksyjne przeniesienie kontroli nad sytuacją na osoby uważane za autorytety. Załogi samolotów i statków wielokrotnie widziały błędy kapitanów tuż przed katastrofą. Nawet jeśli ktoś ośmielił się zwrócić uwagę dowódcy, że coś go niepokoi, nie ponawiał już kolejnych prób, gdy tylko kapitan autorytarnie stwierdzał, że ma wszystko pod kontrolą. Podobne doświadczenia mają pielęgniarki, które nie odważyły się kwestionować decyzji lekarzy, nawet wtedy, gdy były one z całą pewnością niesłuszne. Nie musieli to być lekarze cieszący się poważaniem, wystarczył fakt, że zajmowali najwyższe miejsce w hierarchii placówki medycznej i wykonywali zawód obdarzany dużym autorytetem. Zwierzchnicy, którzy cieszą się dużym, rzeczywistym autorytetem mogą wpływać w identyczny sposób na swoich pracowników. Jeszcze silniejszy wpływ będą wywierać ci szefowie, którzy stawiają na twardy autorytet i często podkreślają, jakie stanowisko piastują i jakie przywileje im się w związku z tym należą. Ci, którzy dzierżą władzę mogą ustrzec się błędów stwarzając partnerską atmosferę w kierowanym przez siebie zespole i licząc się z opiniami podwładnych.